Dbamy o Twoją prywatność
Dzięki plikom cookies i technologiom pokrewnym oraz przetwarzaniu Twoich danych, możemy zapewnić, że dopasujemy do Ciebie wyświetlane treści.Wyrażając zgodę na przechowywanie informacji na urządzeniu końcowym lub dostęp do nich i przetwarzanie danych (w tym w obszarze profilowania, analiz rynkowych i statystycznych) sprawiasz, że łatwiej będzie odnaleźć Ci w Allegro dokładnie to, czego szukasz i potrzebujesz.Administratorem Twoich danych będzie Allegro oraz niektórzy partnerzy, z którymi współpracujemy.
Ułatwienia korzystania z naszych stron, prezentowania spersonalizowanych treści i reklam oraz ich pomiaru, tworzenia statystyk, poprawy funkcjonalności strony.Zgodę wyrażasz dobrowolnie. Możesz ją w każdym momencie wycofać lub ponowić w zakładce Ustawienia plików cookies na stronie głównej. Wycofanie zgody nie wpływa na legalność uprzedniego przetwarzania.
polityka plików cookiespolityka ochrony prywatności„Siła niższa” Marta Kisiel – recenzja
„Siła niższa” jest kontynuacją świetnie przyjętego przez czytelników „Dożywocia”, pierwszego tomu opowiadającego o przygodach Konrada Romańczuka i jego oryginalnych przyjaciół. Fanów pisarskiego talentu Marty Kisiel ucieszy fakt, że powieść posiada wszystkie zalety, które przyczyniły się do sukcesu pierwszego tomu. Tym razem wpływ na rozwój fabuły będzie miała tytułowa siła niższa, która z godnym podziwu zaangażowaniem stawia kolejne przeszkody na drodze książkowych bohaterów.
Czas czytania: 6 min
Nieznośne fatum
Zdarzają Ci się takie dni, gdy wydaje się, że wszystko, co tylko możliwe, sprzysięgło się przeciwko Tobie? Rano tłucze Ci się ulubiony kubek do kawy, korki w mieście dłużą się w nieskończoność, a szef w pracy zaczyna się na Tobie wyżywać. Jeśli często przeżywasz całe serie niepowodzeń i fatalnych przypadków, znaczy, że wpadłeś w sidła siły niższej. Koniecznie zatem musisz poznać Konrada Romańczuka, niespełnionego pisarza z ambicjami – to zdecydowany ulubieniec feralnej siły rzucającej ludziom kłody pod nogi.
Pogodna fantastyka
Romańczuk wraz z większością dożywotników, po dramatycznych wydarzeniach z poprzedniej części, został zmuszony przenieść się z wiejskiej głuszy z powrotem na przedmieścia. Zmiana miejsca zamieszkania nikomu nie wychodzi na dobre. Licho, osobisty anioł stróż Romańczuka, snuje się smutno, bez celu, Krakers, potwór z piwnicy i kucharz w jednej osobie, gdzieś zniknął, a o Puk, miłości Konrada z pierwszego tomu, nikt nic nie mówi. Mimo że w progu nowego domu wszystkich protagonistów wita przemiły Turu Brząszczyk – chłop na schwał, zafascynowany kulturą Wikingów – to z dala od Lichotki (poprzedniego domostwa) bohaterowie czują się nieswojo, są zagubieni. Teraz obowiązek utrzymania i zaspokojenia podstawowych potrzeb mieszkańców spoczął na Konradzie. Trzeba od razu powiedzieć, że Romańczuk męczy się z tym niemiłosiernie. Jego zmagania w walce o byt stanowią główny temat powieści.
Nie zdradzając za bardzo przebiegu fabuły, powiem, że główny bohater zorientuje się, iż nie tylko on posiada osobliwych, fantastycznych dożywotników. W nowym domu zwiększy się ilość aniołów stróżów i innych dziwnych stworzeń, co będzie przyprawiać Konrada o podwójny ból głowy. Ponownie pojawi się motyw relacji na linii pisarz – wydawca. Wampiryczna Carmilla, która odpowiada za wydawanie tekstów Romańczuka, odwiedzi go, będąc w stanie błogosławionym, co wywoła nie tylko radość, ale i dużo problemów. Czytelnicy będą mieli okazję spotkać się ze znanym z pierwszej części królikiem Rudolfem Valentino, rozmnożonym do sześciu mniejszych kopii i szalejącym po domu. Są też zamieszkujące stryszek widma żołnierzy Wermachtu, które Turu Brząszczyk zagania do prac remontowych, oraz wiele innych postaci, które poprzednio stanowiły o oryginalności prezentowanej historii. Epizodycznie pojawia się nawet najbardziej charakterystyczny bohater „Dożywocia”, czyli poeta Szczęsny. Czytelnik uczestniczy w bardzo wielu zabawnych, czasem bardziej poważnych wydarzeniach. Nawet najzwyklejsze codzienne bolączki i problemy w towarzystwie tej zwariowanej załogi wydają się jakieś takie bardziej znośne i pogodne.
Kreacje bohaterów, jak zwykle u Kisiel, są na wysokim poziomie, choć w tym tomie najważniejszą rolę odgrywać będą Konrad, Turu i drugi anioł stróż o imieniu Tsadkiel. Reszta postaci jest w cieniu tej trójki i pozostaje raczej na drugim planie. Jednak każdy bohater występujący na kartach książki jest wyrazisty, ma unikalne, wyróżniające go z tłumu cechy wyglądu bądź osobowości.
Lektura na odstresowanie
Ogólnie fabuła pod względem konstrukcyjnym jest bliźniaczo podobna do tej z „Dożywocia”; dominują w niej wątki obyczajowe. Zawiedzie się ten, kto na kartach powieści szukać zamierza spektakularnych czy dramatycznych scen. Myślę jednak, że czytelnicy, którzy mieli już okazję zetknąć się z twórczością autorki, wiedzą, iż te elementy nie stanowią o sile jej kolejnych książek. Połączenie codziennych problemów pisarza cierpiącego na brak weny z postaciami z fantastycznego uniwersum po raz kolejny dało bardzo dobry rezultat. To, co wyróżnia dzieła Kisiel, w tym również „Siłę niższą”, to przede wszystkim zabawny, czasem wręcz rubaszny humor oraz język naszpikowany trafionymi i dobrze skonstruowanymi metaforami. Ilość gagów, żartów i zabawnych dialogów sprawia, że nastrój czytającego poprawia się z każdą przeczytaną stroną. Praktycznie każdy rozdział pełen jest humoru – zarówno sytuacyjnego, jak i językowego.
Do mocnych stron książki nie należą jedynie celny dowcip i piękny język – choć to one z pewnością są jednymi z głównych powodów, dla których warto sięgnąć po powieść. Autorka zawarła jednak w tekście sporo scen alegorycznych, w których pod płaszczykiem humoru przemyca ważkie treści. Podane w barwny sposób nie rażą pedagogicznym morałem, lecz trafiają do umysłu czytelnika, zasiewając w nim ziarenka refleksji. To niewątpliwa zaleta pisarstwa Marty Kisiel. Perypetie Konrada i spółki uczą i bawią jednocześnie.
Czytanie ułatwia i umila lekkość pióra autorki, która z niewymuszoną gracją potrafi bawić się słowem, prezentując wymyślne metafory, tworząc neologizmy i inne wariacje lingwistyczne. Miłośnicy tego rodzaju narracji powinni być zachwyceni, mnie osobiście bardzo odpowiada właśnie taki styl, w którym to częstokroć język bywa ważniejszy od samej fabuły. Nie muszą się jednak obawiać ci, którzy uważają, że treść powinna być na pierwszym miejscu – mimo że powieść nie obfituje w dramatyczne wydarzenia, to lektura wciąga i bawi, a z dobrze nakreślonymi postaciami łatwo się zżyć.
„Siła niższa” to udana kontynuacja, niczym za bardzo nie zaskakuje, ale daje czytelnikom wszystko to, co spodobało się w pierwszej części. Dla fanów Marty Kisiel to lektura obowiązkowa. Tym osobom, które nigdy wcześniej nie zetknęły się z twórczością autorki, polecam rozpocząć przygodę z Konradem i spółką od „Dożywocia”, by potem bez problemu sięgnąć po opisywany tytuł.
Źródło okładki: www.gwfoksal.plMateusz Łepkowski
Ukończył filologię polską na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu. Korektor, miłośnik teatru i literatury. Od lat zafascynowany twórczością Witolda Gombrowicza. Zapalony podróżnik i książkofil. Uważa, że czytanie jest najprzyjemniejszym sposobem na poszerzanie horyzontów i wyobraźni. W wolnych chwilach z upodobaniem chadza do kina i słucha klasycznego rocka z lat 70.